#ydcIG
Gdy w końcu nastał dzień spotkania, czekałam na niego w parku. Miał ułatwione zadanie, bo wiedział w co będę ubrana. Podchodzi do mnie jakiś chłopak o wzroście nie więcej niż 175 cm i się przedstawia jako Jacek. Wybaczcie, ale wzbudził u mnie wymioty. Nawet nie był zadbany. Z daleka było widać próchnicę na bardzo, bardzo krzywych zębach. Włosy chyba sam sobie obcinał, wyglądało to trochę jak fryzura "na grzyba". Oczy zamiast niebieskich były brązowe, bo koleś nie odróżniał kolorów (wszystko mu jedno). Plus jedno oko było "przyklapnięte". Nie wspomnę już o dziewiczym wąsie i pojedynczych włosach służących za zarost. Nie zadbał nawet o dezodorant, wyczuć można było go z kilometra. Wiem, że nie ocenia się po wyglądzie, ale tu chodzi o dbanie o własną higienę.
Jak już się zgodziłam na spotkanie, to musiałam te 30 minut z nim spędzić. Ale uwierzcie mi, nie mogłam na niego patrzeć. To jest ten typ człowieka, na którego widok chce ci się od razu wymiotować. Poszliśmy do pobliskiej restauracji. Jego chód był na miarę najlepszej modelki, wymachiwał również zgrabnie dłonią. Był niewiele starszy ode mnie, ale jego głos tego nie zdradzał. Brzmiał jak mój brat przed mutacją. Amant niebezpiecznie się do mnie przysuwał, inicjując dotyk. Podczas rozmowy cały czas gadał o sobie lub wyśmiewał się z innych, również ze mnie. Dałam znać koleżance, żeby po mnie przyszła, bo głupio mi było tak szybko kończyć to przedstawienie.
Gdy nadeszło wybawienie, podałam mu rękę, rzuciłam szybkim "miło było cię poznać" i uciekłam stamtąd ile sił w nogach. Nie minęło 30 minut, a Jacek napisał do mnie z propozycją następnego spotkania, bo przecież było "tak miło". No cóż, zablokowałam go.
Od tego czasu nie daję się namówić na żadne randki i nowe znajomości przez internet. Do teraz przeżywam traumę, dałam się nabrać, ale nigdy więcej!
Nie poślubiłam tego wariata, nawet nie wiem co z nim się dzieje i szczerze powiem, że nie chcę tego wiedzieć.
"Jak już się zgodziłam na spotkanie, to musiałam te 30 minut z nim spędzić".
...nie?
Nie ma co się zrażać do internetu, pod warunkiem, że obie strony dają zdjęcia. Ja dwa lata temu poznałam w internecie swojego obecnego chłopaka. Może nie mam teraz historii poznania się godnej anonimowych, ale dobrze nam razem :)
Nie wiem jak można sie umówić z osoba, której nie widzieliśmy nawet na jednym zdjęciu i polegać na jej opisie.. Ja nigdy nie spotkam się z osoba jesli wczesniej nie będę miec możliwość przejrzenia jej facebooka.. Tym bardziej że jestem dziewczyną..
Całkiem normalnie można się spotkać :)
Mój obecny chłopak o swoim wyglądzie powiedział tyle co nic. Znałam wzrost, kolor oczu i włosów - standard. On o mnie tyle samo.
Wiedziałam za to inne rzeczy i pewnego razu zobaczyłam go z daleka. Spotkałam się z nim kilka tygodni później :)
Trzeba działać z rozsądkiem w takich sytuacjach.
Po roku pomyślałam jakie to głupie było z mojej strony xd
Miałam trochę podobnie;) fakt, że osoba z którą ja sie spotkałam o swoją higienę dbała i tylko dlatego nie uciekłam od razu:) problem byl w innym zdj profilowym i tym, że pisało się super, tylko jak sie spotkaliśmy to zobaczyłam faceta 1.5m, którego słownictwo ograniczało się do:tak, nie, nie wiem, nooo :) ciężko się z taka osoba dogadać;)
Może ciężko mu się rozmawiało, bo się stresował ;)
Nie skreślam ludzi od razu:) to, że z wyglądu mi nie odpowiadał nie oznaczało że nie moglibyśmy się spotykać na gruncie koleżeńskim:) ale jak się okazało, że nawet przy swoich znajomych jest, powiedzmy, małomówny to juz odpuściłam;)
Czy tylko ja, jak widzę "Jacka" to biorę to za odmianę imienia "Jack" zamiast "Jacek"?
Nie, nie tylko Ty.
Tak, tylko Ty.
Żeby rozsądzić spór powiem stanowczo, być może.
Miałam podobnie jak byłam nastolatką, chociaż akurat ja jego gębę widziałam na zdjęciu... starym zdjęciu. Wyglądał okej, więc się umówiliśmy. Też miał ze 175 cm max, z urody bardzo średni. Poszliśmy do pubu, gdy udałam się do kibla poszedł za mną, przygwoździł mnie do ściany i zaczął obleśnie całować wpychając ręce pod bluzkę. Wyrwałam mu się, wróciłam do stolika do koleżanek, on zaraz za mną i zaczął mnie macać pod stołem :/ Koleżanki nie zareagowały, bo ja nie zareagowałam, a ja tego nie zrobiłam, bo byłam w szoku i ogólnie wtedy bardzo nieśmiała. Na szczęście musiał iść na uczelnię na jakieś zaliczenie. Potem pytał się, kiedy kolejne spotkanie i "żebym tak nie broniła swoich piersi, bo i tak je pomaca na golasa". Ohyda.
Podziwiam że tyle przy nim wytrwałaś :)
1. on nie "musial" zaspokajac kolezanek, smiechlabym na taki tekst
2. ty nie "musialas" spedzac z nim czasu- mowi sie typowi, ze nie wyglada jak w opisie (czy tam na zdjeciach jesli jakies wyslal) i idzie sobie
A to mnie dziewczyny z neta nazywały paskudnym po zobaczeniu zdjęcia, a tu taki ewenement 😆
,,Nie poślubiłam tego wariata" zła strona bejb ;)